Pandemia COVID-19 wywróciła życie niemal wszystkim góry nogami. Wiele biznesów musiało przenieść się do internetu, restauracje nastawić się jedynie na dowozy, a korporacje zapewnić swoim pracownikom możliwość pracy zdalnej. Ten ostatni wariant nie umknął uwadze niektórym krajom, które dostrzegły w tym profit dla siebie i zapraszają do siebie na home office!
Koronawirus zamknął niemal wszystkich w domach. Choć za oknem pogoda nie zachęca do spędzania czasu poza ciepłymi czterema kątami to jednak po jakimś czasie każdy marzy, żeby wyjść na zewnątrz. A co jeśli można by było delektować się słońcem, morzem i piaszczystą plażą? Brzmi jak nierealne marzenie? A jednak! Wiele krajów jak np. Dubaj czy Barbados zapraszają pracowników na home office do siebie! To idealna okazja zarówno dla nich, kiedy turyści nie zasilą sektora gospodarki, jak i dla samych pracowników. Ci mogą zamiast pluchy i zawieruchy po pracy delektować się słońcem i nadmorską bryzą.
Nie obeszło się jednak bez haczyków. Aby pracować z Dubaju potrzebna jest stosowana wiza, której koszt wynosi 1100 zł. Co więcej, ze względu na wysokie koszty życia w Zjednoczonych Emiratach Arabskich ubiegający się o dokument pracownik musi przedstawić swoje dochody. Te powinny wynosić co najmniej 5 tysięcy USD, czyli około 20 tysięcy złoty. Choć wiza pozwala na spokojne mieszkanie w Dubaju, korzystanie z banku, zapisanie dzieci do szkół i przeszkoli oraz zwolnienie z podatków to jednak nie jest to oferta, na która każdy może sobie pozwolić.
Na podobną ofertę, choć z nieco łagodniejszymi warunkami pozwoliły sobie także Estonia, Aruba, Bermudy, Gruzja czy Barbados. Od lat przyjaznymi krajami dla freelancerów jest Hiszpania, Niemcy, Portugalia czy Czechy.
Zdjęcie główne: Alex Azabache/ pexels.com